Świat powoli przykrywa misternie utkana przez zastępy piekielne płachta najrozmaitszych intryg. Tylko mała grupa ludzi widzi prawdziwe oblicze tych wydarzeń. Jeszcze mniejszą część tej grupy stanowią osoby, które potrafią prawidłowo je ocenić. Jak niewielu umie odczytać znaki zbliżającego się końca czasów!
Kiedy przemierzam samochodem Polskę, mijając wsie i miasta, mam wrażenie, że wszystko pogrążone jest we śnie. Dziwny to sen: przecież wszystko powoli zaczyna się tlić. Gdzieniegdzie widać już małe płomyczki zła, które z pozoru tryumfuje. Dym tych wydarzeń unosi się, a moi bracia i siostry Polacy jak gdyby nigdy nic… śpią. Zachowują się tak, jakby wcale nie czuli dobiegającego do nich smrodu owego piekielnego dymu. Może nawet go ignorują. Czy w obliczu tych absurdalnych poczynań sług szatana ktoś zrywa się i mówi: „Będzie pożar?!” W zasadzie nikt, poza nielicznymi wyjątkami.
Czy w obliczu tych wydarzeń ludzie masowo zaczynają zwracać się do Boga, zdobywają na refleksję nad kruchością życia oraz tym co będzie dalej? Czy kościoły na całym świecie, a szczególnie w Polsce, wypełniają tysiące ludzi, chcących schować się w objęciach Boga? Niestety nie.
Czasami zdarza się, że mam świadomość tego, co z daną miejscowością się stanie, lecz nic nie mogę z tym zrobić. Przecież gdybym nawet zatrzymał samochód, wyszedł na środek jakiegoś placu i zaczął wołać do ludzi, co najwyżej zostałbym wyśmiany albo posądzony o szaleństwo. Nasuwa się zatem jeden wniosek: owszem, trzeba mówić, może nawet wołać i krzyczeć, ale w odpowiedni sposób. Głosu tego posłuchają jednak wyłącznie ci, którzy chcą poszukiwać prawdy, i to bez względu na to, jaką ona się okaże.
Chciałbym, drodzy Przyjaciele, byście do dalszej części tego tekstu podeszli z rozwagą, jak zresztą do wszystkiego co robimy. Nie możemy zbyt szybko, panicznie porzucać naszych zajęć i obowiązków – jeszcze mają one duże znaczenie – jednak weźmy pod uwagę to, że już w najbliższej przyszłości przestaną one być ważne.
Poniżej opiszę pewne obrazy dotyczące wojny, które przyszły do mnie z Nieba. Bardzo trudno jest mi opisywać to co widzę, a to z uwagi na wielozłożoność całości. Obraz uzupełniany jest poznaniem wewnętrznym, słowem, widzę czasem kilka rzeczy na raz oraz kontekst. To przerasta nasz sposób pojmowania, nie wspominając o czasie. W tych chwilach wchodzę jakby w to wydarzenie, więc jestem i tu i tam, czasem jeszcze ponad, widząc zaistniałą sytuację jakby z góry. Po tamtej stronie wszyscy rozumieją się bezwzględnie prawidłowo. Teraz jednak, opisując takie zjawisko, czuję się jakbym tłumaczył książkę z języka obcego na nasz ojczysty, będąc zmuszonym odnosić się jednocześnie do czterech innych książek, dlatego nie jest wcale łatwo opisać taką wizję.
Około 22 lipca 2021 (czyli już po otrzymaniu ostatniego orędzia, ale przed zamieszaniem na granicy z Białorusią) zobaczyłem następujące „sceny”. W dwóch miejscach przy wschodniej granicy zgromadzeni byli polscy żołnierze. Jeden punkt znajdował się mniej więcej na wysokości Białegostoku, a drugi gdzieś niżej, ale nie widziałem dokładnie tego miejsca.
Anioł, który był przy mnie, dał mi odebrać wewnętrznie, że finalnie z tego wszystkiego, mimo różnych meandrów zaistniałej sytuacji, wyniknie wojna (nie będzie ona dotyczyć tylko Polski). Zdziwiło mnie to bardzo, ponieważ na tamtą chwilę nic nie wskazywało na taki rozwój wydarzeń. Kilka dni później, również w wizji, zobaczyłem duże kolumny samochodów wojskowych, przemieszczające się na wschód, w trzech kierunkach: Warszawa –> Białystok, okolice Zamościa i Chełma, w kierunku Białej Podlaskiej i Terespola.
Pominę część obrazów, poprzedzających wydarzenie finalne, opiszę jedynie sam atak na Polskę. Wyglądało to tak, że w tym samym czasie z dwóch kierunków: z obwodu Kaliningradzkiego i od dołu (nie jestem pewien, czy była to Ukraina, czy Białoruś, ale na pewno od południowego wschodu) zaatakowały nas wojska rosyjskie. Ten atak przebiegał tak, że obie grupy uderzeniowe posuwały się na zachód swego rodzaju łukiem, niejako wzdłuż Wisły, z głównym kierunkiem uderzenia na Warszawę, jednak pośrednie grupy bojowe atakowały (zajmowały) takie miasta jak Olsztyn. To tak jakby szpice głównych sił chciały się spotkać jak najszybciej pod Warszawą. I właśnie tak się stało, że oba zgrupowania spotkały się na jej wysokości. Wtedy zrozumiałem, że wszystkie Polskie wojska, które udały się na wschód, zostały zamknięte w kotle. Oczywiście razem z wojskami na tym terenie znaleźli się cywile. Uświadomiłem sobie również, czemu duże kolumny wojsk polskich, które wcześniej przemieszczały się na wschód, nie były atakowane przez lotnictwo: ponieważ nie było wtedy jeszcze otwartych działań wojennych, a poza tym wojska polskie (według mnie) miały zabezpieczyć granicę przed jakimiś prowokacjami, które w istocie miały służyć temu, żeby zaangażować jak największe siły i wciągnąć je w pułapkę.
Niestety po uderzeniu wojsk rosyjskich nie widziałem jakichkolwiek działań ze strony NATO (poza kilkoma lub kilkunastoma samolotami). Odniosłem wrażenie, że zachód był całkowicie pochłonięty jakimiś innymi wydarzeniami. Przypomnę teraz fragment znanego nam orędzia, które otrzymałem: „Nawracajcie się miasta wschodu, nawracajcie się wsie i domostwa, bo wisi nad wami widmo zniszczeń wojennych, tułaczki i głodu. Jeśli jednak się nie nawrócicie, ginąć będziecie, bo chociaż zaczniecie uciekać, uciec nie zdołacie, i chociaż wołać będziecie o pomoc, głosu waszego ludzie nie usłyszą, bo odwrócą się, by ratować samych siebie. A w owych dniach rozpacz wypełni serca wasze i pomstowanie z ust waszych wypłynie, i wołać będziecie: «Czemuśmy nie posłuchali!», lecz będzie za późno”. Wtedy nie mogłem w żaden sposób zrozumieć, jak ludność z terenów wschodnich w obliczu opisanych w orędziu działań wojennych (to też jest ciekawe, że jest tam określenie „działania wojenne”, a nie „wojna”) znajdzie się w takiej sytuacji, że ani nie będzie mogła uzyskać pomocy od ludzi będących za Wisłą, ani przed tymi działaniami definitywnie uciec. Teraz wszystko stało się jasne. Jeśli w wyniku działań wojennych linia Wisły stanie się pewnego rodzaju granicą, na której przez pewien czas będą zatrzymane wrogie wojska (one chyba same się zatrzymały, tzn. nie chodziło o obronę), to przecież ludzie znajdujący się na wschód od Wisły nie będą mogli nigdzie się przedostać – będą w tym samym kotle co wojsko polskie. Natomiast wojska polskie, znajdujące się na zachód od Wisły, najprawdopodobniej zaczną przesuwać się w kierunku Odry,a z nimi zacznie uciekać część ludności cywilnej w obawie przed działaniami wojennymi.
Co jeszcze widziałem z urywków, mających istotne znaczenie…? Przynajmniej w tych obrazach, które dane mi było zobaczyć, nie widziałem jakiegoś szczególnie agresywnego zachowania obcych wojsk w stosunku do ludności cywilnej. Coś tam krzyczeli, coś tam zastraszali, coś tam zabierali, ale nie widziałem, żeby strzelali do cywilów, przynajmniej w tych widzianych przeze mnie kadrach. Nie oznacza to oczywiście, że tak może się nie dziać – przecież gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Widziałem również inną scenę. Był to obraz z zamkniętego w okrążeniu polskiego punktu dowodzenia, znajdującego się po wschodniej stronie Wisły. Było tam dwóch oficerów, z których jeden mówił: „Niezwłocznie wykonać rozkazy!” (chyba chodziło o złożenie broni – tak to odczułem że odcięci mają się poddać, a reszta wojsk znajdujących za Wisłą wycofać.), a drugi: „Nie – nie wykonam tego rozkazu. Nie złożymy broni. To hańba!”. Ten pierwszy zaczął naciskać „To są rozkazy!”.
Kiedy te wszystkie wydarzenia będą miały miejsce – nie wiem. Sytuacja, którą obecnie obserwujemy, nie musi być definitywnie tym, co wymknie się spod kontroli, doprowadzając do szybkiego wypełnienia obrazu. Mam wrażenie, że jeszcze trochę to potrwa. Czy musi się tak stać? Kiedyś miałem powiedziane, że obrazy muszą się wypełnić, ponieważ widzę dokładnie to co będzie, natomiast skutki mogą być inne. Ale na ten temat już pisałem. Skoro Bóg w orędziu postawił pewne warunki, powiedział nam tym samym, że na wiele rzeczy możemy jeszcze wpłynąć. Co ma stać się po przejściu wojsk rosyjskich – opiszę później. Jedno zdradzę już teraz. Otóż w powiedzeniu: „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie”, zawarta jest wielka prawda. Wypełnią się bowiem słowa zawarte w innym orędziu, że reżimy zostaną zniszczone – Rosję, Białoruś i inne kraje czeka potężna rewolta z ogromną ilością ofiar.
W jaki sposób można byłoby jeszcze zmienić bieg wydarzeń? Poprzez zwrócenie się całego narodu polskiego w kierunku Boga. Żeby to jednak osiągnąć, potrzebna jest świadomość narodowa na wielką skalę, ale nie w rozumieniu politycznym, tylko duchowym: w odniesieniu do Boga, a w szczególności do Paruzji Jezusa. I o to właśnie będę się modlił. O światło Ducha Świętego dla całego Narodu, który jest mi szczególnie bliski ze względu na to, że jestem Polakiem. Będę modlił się o to, aby prawidłowo odczytane znaki końca czasów nakierowały wszystkich ludzi na ścieżkę poszukiwania Boga. Wiem, że jeśli ludzie przyjmą owo światło Ducha Świętego, zostaną tak poprowadzeni, że zrozumieją bliskość czasu Paruzji.
Drodzy Bracia i Siostry, pamiętajcie: nasze ocalenie jest tylko w Bogu!
Z Bogiem.
Tomasz, 09.09.2021
Copyright © 2019
All rights reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.