Nasza Litania
  1. pl
  2. en
  3. fr
  4. pt

Czytaj więcej...

Strona poświęcona Paruzji czyli  OSTATECZNEMU przyjściu Pana Jezusa

29 marca 2023

CZY BÓG CHCE, CZY MOŻE OBEJŚĆ SIĘ BEZE MNIE?

    W pismach niektórych teologów i w ustach kaznodziejów co jakiś czas pojawia się następujące twierdzenie: „Ja bez Boga żyć nie mogę, ale Bogu nie może na mnie zbytnio zależeć, bo do niczego nie jestem Mu koniecznie potrzebny". Jak z tym jest naprawdę?
    1. Bóg jest Miłością, jak pisze święty Jan Ewangelista, a miłość nie tylko szuka sobie obiektu, który mogłaby sobą uszczęśliwić, ale także pragnie być kochana. Święty Franciszek z Asyżu bardzo cierpiał z powodu, który ujmował w zdanie: „Miłość nie jest kochana", i na swój sposób starał się temu zaradzić. Bóg więc do pełni swojego szczęścia „koniecznie" potrzebuje stworzeń, które by syciły się Jego miłością i odpowiadały Mu swoją. W tym celu stworzył Niebo, w którym otaczają Go szczęśliwe stworzenia.
  Jednak to „koniecznie" bierzemy w cudzysłów, ponieważ gdy Nieba nie było, Bóg też był w pełni szczęśliwy tą pełnią absolutną, płynącą ze zjednoczenia Trzech Osób Boskich tak ścisłego, że są nie trzema, a Jednym Bogiem. Jednak w Niebie obowiązują reguły odmienne niż na ziemi, a jedną z nich jest to, że absolutna pełnia może być jeszcze „dopełniana" – stworzenia mogą jeszcze ją „uzupełniać", dodając do niej cząstkę od nich samych pochodzącą. W ten sposób mają one możliwość „uszczęśliwiania Boga", który sam w sobie i dla siebie jest pełnią szczęścia.  
    Właśnie to będzie przez całą wieczność moją wspaniałą szansą: bardziej pragnę być w Niebie właśnie w tym celu, niż po to by cieszyć się pełnią osobistego szczęścia, płynącą  z zaspokojenia wszystkich moich osobistych potrzeb i pragnień. Gdybym miał iść do Nieba tylko na „wielkie żarcie", nie byłbym w pełni szczęśliwy, gdyż moja miłość, nikomu niepotrzebna, pozostawałaby bez odpowiedzi i czułbym się tam obco. Byłbym jak pies przybłęda, który pod stołem bogacza wprawdzie znajduje sycące odpadki, które mogą mu wystarczyć, ale jedno warknięcie psa domowego: „Uciekaj intruzie!" już go płoszy...  
    Ale by „uszczęśliwiać" Boga, niekoniecznie trzeba być w Niebie – na ziemi jest to możliwe, i to także wtedy, gdy sami jesteśmy bardzo daleko od osobistego szczęścia. Może być naszym największym szczęściem pełnienie woli Bożej, czemu towarzyszyłaby świadomość tego, że Bóg jest z nas zadowolony. Wymagałoby to jednak trudnego przekreślenia woli własnej, gdyż inaczej trudno by było mówić o naszym osobistym szczęściu w trudzie i cierpieniu.    Do świętych, którym to się w pełni udało, należała służebnica Boża Józefa Menendez, hiszpańska zakonnica, na którą Bóg dopuścił wyjątkowe udręki szatańskie: około 120 razy była porywana i wciągana przez demony do piekła! Doświadczając strasznych udręk w tym miejscu, w którym wszyscy zioną nienawiścią do Boga i przeklinają Go, modliła się: jeżeli chciałbyś Boże mieć tutaj choćby jedno stworzenie, które by Cię kochało, i zależałoby Ci na tym bardziej, niż mieć mnie ze sobą w Niebie – jestem gotowa bez końca tu pozostawać!    
   Syn widział, jak ojciec od wiosny do jesieni męczy się przy oczyszczaniu pasów między rzędami dużego przydomowego ogrodu. Odwracał szpadlem darń z wciąż odrastającego perzu, by ziemia była czysta, a perz, gnijąc, zasilał drzewa. Syn w czasie wakacji lubił chodzić z rodzeństwem do lasu i nad rzekę przez całe wakacje, przyjemnie było być wolnym i swobodnym, a zajęcia organizować sobie samemu. Ale mijając nieraz spoconego i zmęczonego ojca, nie czuł się dobrze. Wreszcie za którymś razem postanowił ruszyć do akcji. Wstał wcześnie rano, wziął szpadel i ileś tam metrów przekopał, jak umiał. Wreszcie nadszedł ojciec i tę wielką niespodziankę skwitował wielką pochwałą! Syn był „cały w skowronkach", radość chodziła po nim od głowy do stóp i z powrotem, i mógł ją porównać z płytką przyjemnością, jaką czerpał z codziennej zabawy. Zrozumiał lepiej, co to znaczy „żyć dla innych", a co Jezus wyraził w zdaniach: „Co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie", „Więcej szczęścia jest w dawaniu, aniżeli w braniu". Dotyczy to wszelkich relacji międzyosobowych, tak na ziemi, jak i w Niebie.    
   2. Wielkie szczęście możemy dać Bogu wtedy, gdy w swoim zbawczym działaniu musiał się On zatrzymać przed zamkniętymi dla Niego drzwiami wolnej woli człowieka, gardzącego łaską zbawienia do ostatniej chwili życia – otoczony przez atakujące go demony, umiera w rozpaczy lub buncie. My jednak możemy stać się w takim momencie narzędziem w ręku Boga, np. odmawiając w jego intencji Koronkę do Miłosierdzia Bożego, a łaska Boża dokona cudu i skruszony syn marnotrawny w ostatniej chwili rzuci się z płaczem w ramiona Ojca. Powiedział Jezus: „Większa jest w Niebie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia". I na odwrót: nie ma dla Boga i otaczającego Go Nieba większego bólu, niż utrata na zawsze dziecka Bożego, wybierającego wieczne nieszczęście i męki. O tym właśnie przekonywała nas Matka Boża, mówiąc dzieciom w Fatimie w sierpniowym objawieniu: „Widzieliście piekło, do którego idzie tak wielu grzeszników, bo nie ma komu za nich ofiarować się i modlić".    
   3. Niekoniecznie musi być to aż tak drastyczna sytuacja. Bóg pragnie, by każde z Jego dzieci w krótkim ziemskim życiu zdążyło zasłużyć sobie na jak największą wieczną chwałę. Większość ludzi na ziemi o tym nie myśli, a więc i te zasługi sobie lekceważy, prowadząc życie letnie, oziębłe, marnując dzień za dniem, okazję za okazją, a te już nigdy nie wrócą. Jeśli więc pomogę komukolwiek z tych ludzi niedbałych i oziębłych wykorzystać okazję do zasługi, a przez to do zdobycia większej niebiańskiej chwały – przyniesie to Bogu wielką radość, a i mnie samemu pomoże wznieść się wyżej w chwale. Zresztą nie mógłbym na ziemi dokonać czynu większego, choćbym zużył wszystkie swoje siły i umiejętności, niż właśnie ten, gdy komuś pomogę duchowo wzrastać. To będzie miało swoje odbicie w szczęśliwszej wieczności i mojej, i tego kogoś. Prorok Daniel (12,3)  pisze: „Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze".    
  4. Przez Chrzest stajemy się cząstką Kościoła, którego głową jest Jezus jako Odkupiciel ludzkości. Odkupił nas bez naszego udziału, zdobywając dla nas prawo do życia w Niebie, jednak nie może nas zbawić (wprowadzić do Nieba) „za darmo" – bez naszego udziału i zasług. Gdy jednak ktoś ma tych zasług za mało do zbawienia, a tym bardziej do osiągnięcia wielkiej niebiańskiej chwały, inni mogą go wspomóc przez swoje modlitwy i duchowe ofiary, zarówno mieszkańcy Nieba, jak i ziemi. A więc w zbawianiu bierze udział „cały" Chrystus ze swoim Ciałem Mistycznym-Kościołem, w którym i ja żyję i mam swoje powołanie apostolskie. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus rozumiała je niezwykle szeroko twierdząc, iż w Niebie na końcu świata przekonamy się, że „wszyscy mieli udział w zbawieniu wszystkich"! Na nasze apostolstwo liczy Chrystus, który mówi nam przez pośrednictwo świętej Faustyny, że nie powinno być w naszym życiu ani jednego dnia, w którym nie wspomoglibyśmy bliźniego czy to dobrym słowem, czy działaniem, czy przynajmniej modlitwą, okazując mu tym swoje miłosierdzie i odpowiadając na jego potrzeby, tak fizyczne jak i duchowe.    
   5. Gdy na dworze mróz i gruba warstwa śniegu, różne Boże stworzenia nie są w stanie beze mnie utrzymać się przy życiu. Gdy do karmnika sypię ziarno słonecznika głodnym sikorkom, myślę z jakąś czułością: jestem dla was ręką dobrego Boga Stwórcy, który troszczy się o mnie, a przeze mnie o was. Niech będzie w tym uwielbiony!    
  Niech tych kilka refleksji pobudzi Czytelników do dalszego samodzielnego poszukiwania odpowiedzi na pytanie postawione w tytule!
 Ponieważ zbliża się uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego, a po niej Święta Pięćdziesiątnica – przygotowanie do uroczystości Zstąpienia Ducha Świętego – życzymy naszym Drogim Czytelnikom otwarcia się na obfitość Bożych łask i darów. Ten okres liturgiczny uświadamia nam, że miłość Boga ku nam nie omiata z daleka reflektorem anonimowego tłumu, lecz przytula do serca każdego z nas w taki sposób, jakby był Bożym „jedynakiem". Ale Miłość chce być kochana przez każdego z nas, a więc w niej wzrastajmy i „uszczęśliwiajmy" nią naszego Boga!
 
    Redakcja „Iskry z Polski", kwiecień 2023.
 
 
PDF

 

Copyright © 2019 

All rights reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.