Drodzy Czytelnicy i Przyjaciele, duchowa Rodzino „Iskry z Polski", rozsiana po świecie! Największym Skarbem ziemi jest Msza święta. Ksiądz Adam Skwarczyński zachęca nas do duchowej łączności z jego ołtarzem 1 stycznia, kiedy to powierzy Bogu nas i nasze intencje przez orędownictwo Świętej Bożej Rodzicielki. W tym dniu czcimy także Maryję jako Oblubienicę Ducha Świętego i nasz wzór doskonałego miłosnego zjednoczenia z Trzecią Osobą Boską, wprowadzającą nas w Nowy Rok. Przecież 1-go stycznia zaczynamy Liturgię od śpiewu Hymnu do Ducha Świętego, mieszkającego w nas przez Chrzest i Bierzmowanie, o ile tylko żyjemy na co dzień w stanie łaski uświęcającej.
Dar mądrości należy do najwspanialszych, gdyż dzięki niemu Duch Święty pełni rolę naszego Przewodnika w labiryncie naszych ziemskich dróg, uczy nas wybierać najwłaściwsze, a na nich nie obciążać się tym co zbędne i czego nie weźmiemy ze sobą do Nieba. Krótko mówiąc, uczy nas patrzeć na całą doczesność pod kątem wieczności, uczy nas kochać Boga i bliźniego i iść drogą miłości do Wiecznego Celu. Nad tym darem mądrości się zastanówmy.
Duch Miłości mówi nam, że bez miłości nikt nie dojdzie nawet do Bramy Nieba, a cóż dopiero mówić o jej przekroczeniu i dojściu przed Tron Boży! Jeśli miłość –to jaka? Nie ma lepszego sposobu na wzięcie tej naszej pod mikroskop, Drodzy Pielgrzymi do Nieba, jak częste powracanie do „hymnu o miłości" z 13. rozdziału 1. Listu św. Pawła do Koryntian. Może nam on zastąpić rachunek sumienia i nakłonić nas do mocnego postanowienia poprawy: mamy czynić naszą miłość jeszcze bardziej czystą, bezinteresowną i ofiarną. Dla leniwych, którym nie zechce się zajrzeć do Pisma Świętego, oto tutaj ten „hymn-mikroskop" – nie zlekceważcie go, bo „czas ucieka, wieczność czeka"!
«Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,stałbym się jak miedź brzęcząc
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszystką wiedzę,
i wszelką (możliwą) wiarę, tak iżbym góry przenosił,
a miłości bym nie miał, byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,
(nie jest) jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.(...)
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
z nich zaś największa jest miłość».
U progu Nowego Roku sięgamy do różnych źródeł – niestety prawie zawsze zatrutych – z pytaniem „co ten rok przyniesie". Ludzie stojący u władzy łudzą nas obietnicami „lepszego jutra" i z tryumfem żonglują statystykami, kwotami i zamówieniami na ileś lat naprzód, a jednak wielu z nas ogarnia coraz większy niepokój o to właśnie „jutro", na które – jak nam się wydaje – nie możemy mieć wpływu! Co o tym wszystkim myśleć? Oto kilka prostych zasad dla dzieci Bożych.
1. Wszechmogący Bóg kocha mnie miłością nieskończoną i pragnie mojego pełnego szczęścia, więc z ufnością małego dziecka na Nim się oprę, bo poza nim jakie „szczęście" mogę znaleźć? Czy to, jakie mi podsuwa diabeł przez środki przekazu: zostaw swojego Boga i Jego przykazania, a ja ci pomogę?!
2. Kocha mnie w sposób wyjątkowy i niepowtarzalny, znając całą moją drogę, więc dlaczego mam zazdrościć innym tego czy owego, a Boga posądzać o skąpstwo i nieczułość na moje potrzeby? Dlaczego nie dziękuję Mu za wszystko na każdym kroku, choćby było trudne do przyjęcia, a może i bolesne, skoro tylko On umie zobaczyć wszystko od strony Wieczności? On zna szczęście, które dla mnie przygotował!
3. Do tego, by kochać Boga i bliźniego, absolutnie każda sytuacja życiowa jest dobra i sprzyjająca, więc mam zostawić Bogu wybór i kształtowanie warunków mojego życia. Obym tylko sam nie pchał się w nieszczęście. Jeśli Bóg widział czyjeś uświęcenie w sowieckim łagrze, w obozie zagłady, wśród osób torturowanych lub umierających na raka – działał w oparciu o swoją nieskończoną i idealną miłość.
4. Skoro tak, to dlaczego mamy drżeć, nasłuchując wieści spoza takiej czy innej granicy i snując plany ucieczki lub gorączkowego zabezpieczania sobie przyszłości, często bez oparcia się na Bogu? Nie drży przed nikim i niczym ten, kto od Boga przyjmuje i Jemu ofiaruje swój krzyż, dopasowany do jego sił.
5. Niektórzy łudzą się, że „Polska jako naród wybrany ocaleje", więc mogą żyć sobie beztrosko... Tymczasem żyjemy na końcu czasów, kiedy to nasza ziemia ma przejść tak gruntowne Boże oczyszczenie, że niewiele na niej ocaleje z tych „dóbr cywilizacji", którymi się chlubimy – ma być stworzona na nowo. Na tej nowej ziemi nie będzie już państw, granic, władców, prawa własności i pieniędzy...
6. Skoro tak – włóżmy raczej więcej energii w oczyszczenie swojej miłości i udoskonalenie jej, wykorzystując w tym celu dostępne nam środki i dobra, zamiast tonąć w egoizmie, który jest drogą do piekła, a nie do Nieba. Ludzie ofiarni mogą jeszcze zrobić wiele dobrego – to jest ich czas – zanim wymknie im się z ręki (z dnia na dzień) reszta dóbr, w których pokładali nadzieję. Masoneria ma co do tego swoje bezlitosne plany, chociaż i ona jest pod kontrolą Boga.
Niech garść tych refleksji pomoże Wam, Drodzy Przyjaciele, na progu Nowego Roku ustawić mocno stopy na właściwej, jedynej i pięknej drodze wskazanej przez Boga, czekającego z radością na każdego z nas w swoim Wiecznym Domu. A jeśli ktoś z Was błądził z dala od Niego, niech się nawraca pamiętając, że w Niebie „większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia" (Łk 15, 7). Na Nowy Rok i na całą drogę do Nieba niech Was Bóg – przez orędownictwo Maryi – błogosławi.
w Nowy Rok 2023
Copyright © 2019
All rights reserved. Wszystkie prawa zastrzeżone.